Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malbork. Na Pasteura przechodnie nie czują się bezpiecznie, ale jeszcze poczekają na chodnik. Władze liczą, że AMW i spółdzielnia się dołożą

Anna Szade
Anna Szade
Fot. Radosław Konczyński
W imieniu mieszkańców o chodnik na ul. Pasteura w Malborku upomniał się radny Paweł Dziwosz. W swojej interpelacji tłumaczył, że dzięki temu poprawi się bezpieczeństwo przechodniów. Ale magistrat odpowiada, że na razie ta inwestycja nie jest możliwa.

Pasteura to specyficzna ulica, przebiegająca wzdłuż płotu jednostki wojskowej, dawniej prawie niedostępna dla cywili. Teraz, prócz starych domów komunalnych, jest tu także kolejny w budowie. W pobliżu jest tam również sporo innych budynków wielorodzinnych. Od lat trasa stanowi dobry skrót dla tych, którzy z ul. Grunwaldzkiej chcą dojść do ul. Słowackiego. Jest tylko małe „ale”: przechodnie nie mogą się tam czuć bezpiecznie. Temat chodnika wraca więc regularnie.

W interpelacji radnego Pawła Dziwosza czytamy, że tym razem o rozwiązanie problemu zwrócili się mieszkańcy ul. Pasteura.

- Wzdłuż wspomnianej drogi brakuje chodnika. Mieszkańcy zgłaszają, że na jezdni jest ciasno, zdarza się, że poruszają się po niej samochody ciężarowe. Z tej drogi korzystają mieszkańcy, osoby starsze oraz rodzice z dziećmi – napisał do burmistrza radny Paweł Dziwosz, przewodniczący Rady Miasta Malborka.

Dlatego radny powtarza za mieszkańcami, by władze rozważyły wykonanie inwestycji w celu poprawy bezpieczeństwa malborczyków. Urzędnicy nie mówią chodnikowi „nie”.

- Jego budowa w większości byłaby możliwa jedynie po stronie południowej drogi, a to z kolei uzależnione jest nie tylko od miasta, ale i od właścicieli pozostałych nieruchomości: Malborskiej Spółdzielni Mieszkaniowej i Agencji Mienia Wojskowego, na których miałby on przebiegać – odpowiada na interpelację Jan Tadeusz Wilk, wiceburmistrz Malborka.

Jak się dowiadujemy, przedstawiciele magistratu już się z nimi kontaktowali w tej sprawie, by nie angażować publicznych środków w inwestycje, które nie znajdują się w całości na miejskim terenie.

Wystąpiliśmy z prośbą o partycypację w kosztach realizacji tego przedsięwzięcia, na co, niestety, otrzymaliśmy odpowiedź negatywną – informuje Jan Tadeusz Wilk.

Dlatego raczej nie ma szans na szybką zmianę, przechodnie jeszcze długo będą zmuszeni usuwać się poza jezdnię, gdy nadjeżdża samochód. No i jest jeszcze jeden powód, czyli pieniądze.

- Mając to na względzie i patrząc na szczupłość środków finansowych w każdorocznym budżecie miasta, również w kontekście skutków epidemii COVID-19, z przykrością stwierdzamy, że przedmiotową ideę musimy przełożyć co najmniej na lata 2022-24 i to pod warunkiem, że wszystkie strony, czyli właściciele działek, będą nią zainteresowane – tłumaczy wiceburmistrz Wilk.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malbork.naszemiasto.pl Nasze Miasto