Wyższe podatki dla właścicieli kolejek linowych i wyciągów

Dotąd nie było jasne, jak go wyliczać. Spierano się, że urządzenia techniczne: koła napędowe, liny nośne, orczyki, silniki, krzesełka lub gondole nie podlegają opodatkowaniu, bo nie są budowlami. Według przedsiębiorców, podatek powinien być naliczany tylko od wartości postawionych na fundamentach
konstrukcji unoszących liny.

Rozstrzygnięciem tych wątpliwości zajął się Naczelny Sąd Administracyjny. Orzeczenie, które wydał ostatnio, jest niekorzystne dla firm zajmujących się narciarskim biznesem. Sąd uznał, że gmina ma prawo naliczać podatek od budowli, biorąc pod uwagę wartość wszystkich urządzeń.

Sądowy spór dotyczył kolei linowej w Kasinie Wielkiej w gminie Mszana Dolna. Podobne procesy toczą się jeszcze w sprawie tatrzańskich stacji narciarskich Witów-Ski i Harenda. Precedensowe orzeczenie NSA będzie miało wpływ na sytuację innych ośrodków. Bo gminy, powołując się na nie, będą mogły domagać się wyższych podatków.

W spółce Miejska Kolej Linowa w Karpaczu zastanawiają się, jak rozwiązać problem starszych wyciągów, które nadal funkcjonują jako urządzenia
i nie odprowadzano za nie podatku od budowli. Firma może stanąć przed koniecznością zapłacenia należności za pięć lat wstecz. Te zobowiązania mogą być spore, choć w Karpaczu wyciągi i koleje linowe płacą jedynie 0,5 proc. podatku od budowli (pozwala na to uchwała rady miejskiej).

- Będziemy zmuszeni wówczas podnieść ceny karnetów - nie ukrywa Waldemar Draheim, dyrektor spółki.

Inna karkonoska stacja narciarska, należąca do spółki Sudety Lift ze Szklarskiej Poręby, nie podjęła ryzyka i mimo wcześniejszych sporów prawnych, płaci wyższe podatki. Wszystkie jej wyciągi i koleje funkcjonują jako budowle. Nie wiadomo, jak jest z innymi inwestycjami narciarskimi w mieście. Burmistrz Grzegorz Sokoliński zapowiada, urzędnicy przejrzą dokumenty i to sprawdzą. Jeśli ktoś płaci za mało, będzie musiał dopłacić. W Szklarskiej Porębie wyciągi narciarskie muszą odprowadzać maksymalny możliwy wymiar podatku, czyli 2 procent. Z preferencyjnych warunków korzystają jedynie kolejki linowe (płacą 0,5 proc.), bo miasto chce wspierać ich powstawanie.

Burmistrz Sokoliński krytykuje sposób opodatkowania infrastruktury narciarskiej w Polsce. - Jest chory, bo im więcej przedsiębiorca zainwestuje, tym wyższe podatki będzie płacił. Skłania to do stawiania starych wyciągów, bo nowoczesne urządzenia kosztują dużo więcej - uważa burmistrz.

Podobnego zdania jest Roman Krupa, członek zarządu Stowarzyszenia Polskie Stacje Narciarskie i Turystyczne, które występuje w imieniu branży narciarskiej.

- Jest to tym bardziej nieuczciwe, bo podatek płaci się co roku od wartości inwestycji. Przepisy nie bio-rą pod uwagę utraty jej wartości w ciągu lat - tłumaczy Krupa.
Zwraca też uwagę, że przepisy odmiennie traktują farmy wiatrowe. - Jest to inny rodzaj działalności, ale ma pewne cechy wspólne. Urządzenia do produkcji prądu, podobnie jak koleje linowe, buduje się na metalowych słupach - tłumaczy Roman Krupa.

Zgodnie z prawem budowlanym, elektrownia wiatrowa nie jest budowlą, tylko urządzeniem technicznym. Jedynie jej część należy traktować jako budowlę. Opodatkowaniu podlegają fundament oraz maszt. Za gondolę, silnik i śmigła podatku się już nie płaci. Stowarzyszenie Polskie Stacje Narciarskie
i Turystyczne czeka na pisemne uzasadnienie wyroku NSA. Jego przedstawiciele zapowiadają dalszą walkę o uznanie wyciągów i kolei linowych za urządzenia. Chcieliby, żeby taki jasny zapis pojawił się w przepisach.