Prawie milion euro dla fałszywego wynalazcy

By być wiarygodnym dla zagranicznych kontrahentów, sfałszował dyplomy ukończenia wyższych uczelni i sam mianował się inżynierem. Przy użyciu komputerowego skanera przerobił też ekspertyzy dotyczące zalet urządzenia do przerobu plastikowych odpadów na paliwo płynne. Po zmianach, w dokumentach pojawiło się imię i nazwisko górnika oraz nazwa jego firmy. Dzięki temu mógł uchodzić za autora wynalazku. W rzeczywistości był nim inżynier z Bełchatowa.
Obaj panowie poznali się przed kilku laty. Stanisław H. zaproponował wówczas właścicielowi wynalazku, że zajmie się sprzedażą urządzenia na rynku niemieckim. Jego zaletą była płynna znajomość języka. W Niemczech spędził bowiem większą cześć życia. Inżynier z Bełchatowa, chętnie przyjął pomoc, bo niemieckiego nie znał zupełnie. Polskim wynalazkiem przerabiającym odpady na olej opałowy szybko zainteresowały się zagraniczne firmy. Niemcy chcieli kupić nie tylko urządzenie, ale także prawa do wynalazku, by samodzielnie je produkować. Choć właściciel patentów nie zamierzał pozbywać się praw, Stanisław H. sprzedał je razem z maszyną za ponad 700 tys euro. W rozmowach biznesowych i prezentacji urządzenia uczestniczył wprawdzie jego prawdziwy wynalazca, ale Stanisław H. przedstawił go jako ślusarza zatrudnionego w jego firmie. Niemcy dali się nabrać. Podobnie jak Holendrzy, którzy za maszynę, której nigdy nie otrzymali, zapłacili ponad 260 tys. euro.

Oszustwo wyszło na jaw, gdy na targach w Koloni, wynalazca zaprezentował swą technologię. Podszedł wówczas do niego zdziwiony przedstawiciel niemieckiej firmy z pytaniem - dlaczego sprzedaje wynalazek pana H.? Szybko wyjaśniło się, kto jest jego prawdziwym autorem.