Karpacz: Wyciągi narciarskie - Miejska Kolej Linowa nie zbuduje naziemnej kolejki

W rezultacie kolejka do dolnej stacji kolei linowej, która mała ruszyć jeszcze w tym roku, na pewno nie powstanie.
Winne są kuriozalne przepisy. Karkonoski Park Narodowy od 2012 roku musi przeprowadzać przetargi na każdą dzierżawę, także tę poszerzającą obszar działania istniejących już stacji narciarskich. Przetarg być musi, choć z góry wiadomo, że zgłosi się do niego tylko jeden oferent – firma, do której należy stacja narciarska. Jedynie teoretycznie można zakładać, że znajdzie się ktoś inny, kto zechce zainwestować w nieprzynoszące dochodu, cudze nartostrady.

- Przepisy są nielogiczne, ale musimy się do nich stosować. Zwracaliśmy już na to uwagę w Ministerstwie Środowiska – tłumaczy dyrektor KPN Andrzej Raj.

W przypadku kompleksu Kopy chodzi o 2,5 hektara ziemi. Większa część tego areału ma zostać wykorzystana pod nowe łączniki nartostrad i poszerzenia już istniejących, by były one bezpieczniejsze dla narciarzy. Na wylesionym pasie o powierzchni prawie 1 tys. metrów kw. miała powstać kolejka komunikująca parking z dolną stacją kolei linowej.

- Zależało nam żeby narciarze mogli wygodnie dotrzeć na stok. Dziś to uciążliwe, ze względu na dużą różnicę poziomów, szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi – mówi Ryszard Warecki, prezes spółki MKL.

KPN wycenił, że roczna dzierżawa tych gruntów ma kosztować minimum 93 tys. zł. Taką cenę park zamieścił w ogłoszeniu przetargu, choć przedstawiciele Miejskiej Kolei Linowej sygnalizowali, że jest zbyt wygórowana. W dwóch ogłoszonych przetargach nie zgłosił się żaden oferent.
- Policzyli nas jak za dzierżawę powierzchni pod handel. Dlatego nie złożyliśmy oferty. Cena była z kosmosu, bo nasz sąsiad, który dzierżawi pod wyciąg i trasy narciarskie 5 ha od Lasów Państwowych, płaci za swój teren niespełna 30 tys. zł rocznie – mówi Ryszard Warecki.
Narciarska spółka zamówiła wycenę rzeczoznawcy, z której wynika, że roczny czynsz za 2,5 ha potrzebnych jej gruntów, nie powinien przekraczać 20 tys. zł.

- Tak dobrnęliśmy do późnej jesieni. Dlatego na pewno nie zdążymy już w tym roku zbudować kolejki transportowej – dodaje Warecki.

Ostatnio jednak obie strony zasiadły do rozmów. Ustalono, że akceptowalna cena dzierżawy powinna być prawie trzykrotnie niższa od tej proponowanej pierwotnie.
- Ubolewam nad tym, ale musimy ogłosić kolejny przetarg na dzierżawę tych gruntów. Chcielibyśmy, żeby toczyło się to szybciej, ale mamy związane ręce – tłumaczy Andrzej Raj.
Podkreśla przy tym, że park narodowy nie chce utrudniać inwestycji narciarskich w tym rejonie.
- Są już wszystkie zgody na wymianę starej kolei krzesełkowej na Kopę. Inwestor może zaczynać prace – dodaje.

MKL w przyszłym roku chce zastąpić wysłużone jednoosobowe krzesełka wieloosobową nowoczesną kanapą. Na górnej stacji kolei ma powstać restauracja w obrotowej kopule. Obiekt ma nawiązywać do słynnych dysków ze szczytu Śnieżki. Cała inwestycja pochłonie ok. 40 mln zł.